niedziela, 29 kwietnia 2012

Rozdział 6

   Byliśmy już u pielęgniarki. Joy wciąż była nie przytomna.
-Moglibyście narazie wyjść, chciałabym ją zbadać?- spytała się nas pielęgniarka.
Wyszliśmy. Po jakimś czasie zawołano nas, żebyśmy przyszli.
-Przykro mi to stwierdzić..-mówiła spiętym głosem- To jest coś poważniejszego. Nie chodzi już o to, że straciła przytomność. W czasie upadku na ziemię porządnie walnęła głową. Coś tam jej się uszkodziło, ale nic więcej nie potrafię powiedzieć i zrobić. Trzeba ją zabrać do szpitala.
Łzy mi poleciały. Dlaczego musiało się to wydarzyć już pierwszego dnia w szkole? Wciąż się za to obwiniałam. Wtuliłam się w Harreego.
-Spokojnie napewno nic jej nie będzie.- pocieszał mnie
Inni członkowie 1D też mnie objęli. Poszliśmy do sekretariatu, aby zadzwonić do rodziców Joy. Jej mama szybko pojawiła się w szkole.
-Co się stało!?- mówiła do nas zdenerwowana
Opowiedziałam jej wszystko. Pojechałam z nią i Hazzą do szpitala. Niall i Liam zostali.

                                                                    ***

-Mam dobre wieści- powiedział doktor- Na szczęście to nie jest nic poważnego. Miała lekki wstrząs mózgu, ale jest bardzo silna. Nic jej nie będzie. Będzie jakiś czas jeszcze nie przytomna, a gdy się obudzi będzie ją bolała głowa, ale potem wróci do normy.
Kamień spadł mi z serca. Tak samo jak jej mamie i Harremu.
-No widzisz mówiłem, że będzie dobrze.- uśmiechnął się
-Przepraszam was. Mam do was wielką prośbę- powiedziała mama Joy- Mam dzisiaj ważną radę w szkolę, jestem nauczycielką. Moglibyście się nią zaopiekować?
-Oczywiście proszę pani- uśmiechnęłam się
-Mów mi Scarlett, nie lubię jak ktoś do mnie mówi na pani.
-Dobrze.- odpowiedziałam wciąż z uśmiechem na twarzy
   Scarlett wyszła. Obróciłam się do Harrego. Spojrzałam w jego oczy, nie mogłam się od nich oderwać.
Staliśmy w siebie wpatrzeni. Po chwili musnął moje usta. Byłam zaskoczona.
-Przepra..
Przerwałam mu i zarzuciłam ręcę na jego szyję i odwzajemniłam pocałunek. Najlepsza chwila w moim życiu. Dreszcze przechodziły mi po całym ciele. W końcu przestaliśmy. Wymieniliśmy między sobą uśmiechy. Zarumieniłam się.
-To znaczy, że coś do mnie czujesz? - mówiłam z uśmiechem na twarzy nieco od niego odchylona. Moje ręcę wciąż były zarzucone na jego szyi.
-Tak!
Cmoknęliśmy się w usta. Złapaliśmy się za ręcę i poszliśmy do sali, gdzie leżała Joy.
-Au.. Strasznie boli mnie głowa. Gdzie ja jestem? Nic nie pamiętam.- spytała się nas przebudzona Joy
Wszystko jej opowiedziałam.
-Ale na szczęście nic ci nie jest!- i ją objęłam
-To podobne do mnie.. Tylko ja mogłam zemdleć na widok 1D.- zaczęła się śmiać- Chociaż teraz już nie mdleję.
  Uśmiechałam się jak głupia, a po policzkach spływały mi łzy, ale to były łzy szczęścia. Bardzo się cieszyszłam, że nic jej się nie stało.  Pielęgniarka szkolna nie potrzebnie mnie tylko nastraszyła. Mimo tego, że znam Joy od dzisiaj, czuję się jakby znała ją od zawsze. Może i to dziwne, ale tak jest. Została moją przyjaciółką.
-Muszę iść do łazienki.- powiedział Harry i cmoknął mnie w policzek.
-Ej, zaraz, zaraz!- mówiła podekscytowana Joy- Czy coś się wydarzyło przez ten czas?
Pokiwałam głową. Zaczęłyśmy piszczeć z radości.
-Od początku wiedziełam, że coś między wami jest.- mówiła podekscytowana
Wrócił Harry. Od razu zamilkłyśmy, żeby nie dowiedział się, że o nim mówiłyśmy.
-Co to za dyskretne uśmiechy?- spojrzał na nas podejrzliwie.
Zachichotałam. Od odpowiedzi uratował mnie telefon.  Dzwonił do mnie Lou.
-Sorki, dzwoni Louis zaraz wracam.

-Halo?
-No hej..- zaczął Louis- Gdzie jesteś? Może gdzieś wyjdziemy?
A no tak zapomniałam. Lou wciąż nie wiedział co się dzisiaj wydarzyło. Po raz kolejny opowiedziałam dzisiejszy dzień.
-To może ja do ciebie przyjadę?
Nie zdążyłam odpowiedzieć, ponieważ już się rozłączył.


Wróciłam do sali.
-Przyjedzie do nas zaraz Louis.
-Supeer!- mówiła uradowana Joy- Postaram się tym razem nie zemdleć.- zaśmiała się i wystawiła język
Harremu się to chyba nie spodobało. Posmutniała mu jakoś mina. Sama nie wiem dlaczego. Przecież to są przyjaciele.




***********PERSPEKTYWA LOUISA*********


  Jak usłyszałem Olę, poczułem jak serce mi szybciej zabiło. Stęskniłem się za nią. Niby minął tylko jeden dzień, ale czuję się jakby była to wieczność. Nigdy nie spotkałem takiej dziewczyny. Ola jest piękna, zabawna, sympatyczna. Zakochałem się. Postanowiłem jej to dzisiaj wszystko powiedzieć Odważę się to powiedzieć i nie zmienię już zdania. Choćby nie wiem co. Zarzuciłem na siebie mój brązowy płaszcz i wyszedłem z domu. Wsiadłem do mojego samochodu.
  Dojechałem do szpitala. Wszedłem do środka i spytałem się jednej z pielęgniarek, gdzie znajduję się sala z Joy. Szedłem w stronę sali, aż nagle moim oczom się ukazał mój najlepszy przyjaciel całujący się z Olą. Pękło mi serce. Chyba mnie nie zauważyli. Byli zbyt zajęci sobą.. Łza mi poleciała. Szybko zawróciłem i wróciłem do domu. Zdjąłem płaszcz, usiadłem na kanapie i przeglądałem bezsensownie każdy program w telewizji.




*********PERSPEKTYWA OLI*************


  Całowałam się z Harrym i jednym kontem oka zauważyłam Louisa. Widziałam jak zawraca. Chciałam za nim pobiec, ale co by sobie pomyślał Harry.. więc udawałam, że go nie widzę. Czułam się z tym okropnie. Lou jak nas zobaczył wydawał się taki załamany. Może on coś do mnie jednak czuł.. Ale czy to moja wina, że teraz całym sercem kocham Harrego? Będę musiała z nim pogadać.
-Coś nie tak? - spytał się Harry
-Nie, nic się nie stało.
- A tak w ogóle to gdzie Lou? Przecież miał przyjść.
-Może mu coś innego wyskoczyło..- skłamałam
-No to co wracamy?- zawołała uradowana Joy wychodząc ze swojej sali.
Mama Joy już wróciła. Wsiedliśmy do samochodu. Zaproponowałam z Joy jej mamie, żeby mogła u mnie spać. Zgodziła się. Wysiadła nas przed naszym domem.
-A ciebie gdzie wysadzić?- spytała Harrego
-Wysiądę tutaj, dziękuje.

                                                                    ***
-No to do jutra.- i nastąpił kolejny pocałunek.
To cudowne. Muszę przyznać, że Hazza bardzo dobrze całuje.. Przygryzłam wargi.
-Do jutra!- pomachałyśmy
-Mamoo!- zaczęłam wołać po wejściu do domu.
-Gdzie ty się podziewałaś?
-Przepraszam, ale przedstawiam ci moją nową przyjaciółkę, Joy. Byłam z nią dzisiaj w szpitalu. Chciałabym, żeby dzisiaj u mnie spała.- wytłumaczyłam się
-Ale co się stało?! A co do spania do wiadomo, że może.
-Spokojnie nic mi już nie jest- odparła Joy i się uśmiechnęła
-Ale ty masz dużo dom.- wyszeptała do mnie
-Nie jest, aż taki duży.-zachichotałam
   Weszłyśmy do salonu. Richard czytał na kanapie gazetę. Tommy bawił się na dywanie swoim samochodami. Jak mnie zobaczył przybiegł do mnie i mnie przytulił. Przedstawiłam Tommiego Joy. Potem poszłyśmy do kuchni i zrobiłyśmy sobie tosty z serem i szynką. Zaniosłyśmy je do mojego pokoju. Pożyczyłam jej swoją pidżamę w króliki. Była stara, ale pasowała na nią. Jak ją założyła zaśmiałam się. Poszłyśmy do łazienki zmyć makijaż, a następnie zaczęłyśmy rozmawiać, poznawać się jeszcze bardziej. Zastanawiałam jej czy powiedzieć jej o Louisie... Zawzięłam się i powiedziałam.
-Wiesz co..  Skłamałam o tym, że Lou nie przyszedł. Pojawił się w szpitalu, ale gdy zobaczył mnie całującą się z Harrym to od razu zawrócił.
- Jak to?- spytała zdziwiona
- Nie wiem.. Sądzę, że on też coś do mnie czuję..
-Ooo! Dziewczyno! Masz branie! Dwóch chłopaków z One Direction na ciebie leci.
Próbowałam się zaśmiać, ale mi to nie wyszło. Joy wyczuła we mnie smutek.
-Oj nie martw się.- objęła mnie - Wszystko się ułoży. Lou pogodzi się z tym i będziecie przyjaciółmi.
-Może i masz rację, nie powinnam się aż tak tym przejmować- zmusiłam się do uśmiechu
   Położyłyśmy się do mojego łóżka, zgasiłyśmy światło i poszłyśmy spać.

_____________________________________________________

Noi 6 rozdział ;) Myślę, że wyszedł całkiem nieźle. Pierwszy raz napisałam z innej perspektywy, w tym wypadku Louisa :D Chciałabym podziękować za ponad 1200 wyświetleń i tyle komentarzy. Kocham Was :D Motywuję mnie to do dalszej pracy, naprawdę dziękuje!!!




środa, 25 kwietnia 2012

Rozdział 5

   No to dziś pierwszy dzień w szkole. Wstałam o 7.00. Nie chętnie wyszłam z łóżka, ale trzeba było.. Byłam strasznie nie wyspana. Nienawidzę szkoły.. Większości rzeczy, których się uczymy nigdy się mi nie przydadzą. Założyłam na siebie żółte rurki, biało bluzkę i czarne trampki. Moje długie, gęste, blond włosy rozpuściłam. Następnie poszłam spakować lekcje. Oczywiście schowałam też mleczną czekoladę, bez której bym się nie obeszła. Zeszłam na dół zjeść śniadanie. Zrobiłam sobie na szybko płatki z mlekiem. Szybko je zjadłam i spojrzałam na zegarek. Była już 7.45. Za 5 minut miał przyjechać po mnie autokar. Napisałam jeszcze szybko sms-a do Ali i opowiedziałam jej w skrócie co się wydarzyło przez te kilka dni. Dostałam od niej odpowiedź:

Ale ci zazdroszczę! Musisz mnie kiedyś z nimi poznać. Tęsknięę ;D



   Ciekawiło mnie co tam u Louisa i Harrego... Aww. Jak narazie co do nich mam mętlik w głowie, nie jestem pewna co do którego czuję. Hazza ma taki przepiękny uśmiech, na który miękną mi kolana i te jego zielone oczy.. Lou też ma wszystko w sobie perfekcyjne. Po prostu z nich są dwa ideały. W sumie to ja jeszcze, wciąż nie wierzę, że ich znam. To jest jak sen. Jeszcze niedawno tak się jarałam, gdy tylko wspomnieli o Polsce i zawsze marzyłam o tym, żeby ich spotkać, a teraz są moimi przyjaciółmi. Czasami, boję się, że się obudzę i że to wszystko nie prawda, że to mi się wszystko śni, ale tak na prawdę to jest wszystko prawdziwe. Znam ich. Poznałam ich jako normalnych chłopaków i okazali się tacy jak wszyscy uważają... Muszę w końcu w to uwierzyć.


                                                                             ***
     Wyszłam z domu. Na przystanku autokar już na mnie czekał. Był to czerwony duży bus. Drzwi mi otworzyła kierowczyni. Szczupła kobieta o niebieskich oczach, rudych włosach i z piegami na całej twarzy. W środku było pełno hałaśliwych licealistów. Nagle ktoś mnie popchnął i upadłam na siedzenie gdzie siedział pewien chłopak.
-Ej, uważaj jak łazisz!- wykrzyknął do mnie
Wstałam z niego i poprawiłam swoje włosy. Czułam się upokorzona. Ten dzień nie zaczynał się zbyt dobrze. Znalazłam wolne miejsce. Ledwo co na usiadłam i zagadała już do mnie jakaś osoba.
-Hej, jestem Joy.- powiedziała pewna dziewczyna, która siedziała przede mną sama
Była nieco niższa ode mnie. Miała kręcone, brązowe włosy i ciemną cerę, a na nosie okulary. Wydawała się być sympatyczna.
Hej, nazywam się Ola- odparłam- Chcesz się do mnie dosiąść?- zaproponowałam
Joy usiadła obok mnie. Była bardzo fajna. W czasie jazdy do szkoły dowiedziałam się o niej kilka rzeczy. Ma dwóch młodszych braci, mieszka blisko mnie, ulicę dalej oraz uwielbia One Direction. Pewnie by mi nie uwierzyła, że ich znam, ale narazie nie będę nic jej o tym mówić. Nie wiem, jakoś po prostu nie chcę o tym mówić. Sama nie wiem dlaczego. Dojechaliśmy już. Budynek był bardzo zadbany. Obok było wielkie boisko. Weszłam do środka. Sprawdziłam jaki mam numerek szafki. Mój numer to 321. Szłam korytarzem, aż w końcu znalazłam swoją szafkę. Włożyłam do niej nie potrzebne lekcje.
-Zgadnij kto to?- przykrył mi ktoś oczy rękami
-To ty Harry?- spytałam zdziwiona
Wszędzie bym rozpoznała ten jego głos.
-Co ty tu robisz?
-Jak narazie nie mamy w planach, żadnej trasy koncertowej, więc wróciłem do szkoły, żeby poczuć się jak normalny chłopak- odpowiedział- Jest tu jeszcze Niall i Liam, tyle że oni są w o rok starszej klasie.
-Fajnie.- uśmiechnęłam się
Odrazu polepszył mi się humor. Dobrze, że kogoś tu jednak znam. Potem okazało się, że jestem z nim w jednej klasie. Jeszcze lepiej! Zaczęliśmy iść w stronę sali, w której mieliśmy lekcję biologii. Wszyscy się na nas patrzyli.
-Nie martw się- powiedział Hazza- Oni na nas patrzą, ponieważ pewnie są zdziwieni, że ja tu jestem.- i rzucił swój zniewalający uśmiech.- Z czasem się przyzwyczaisz.
    Hazza jest bardzo troskliwy. Od razu miło się robi, gdy tak się o ciebie troszczy. Po tym jak to powiedział poczułam się odrobinę pewniej. Nie wiem dlaczego, bo aż tak nic wielkiego nie powiedział, ale  jakoś na mnie zadziałał. Weszliśmy do sali. Usiadłam z Harrym w ostatniej ławce. Wszyscy nas obserwowali. Wciąż mnie to trochę krępowało.
-Dzień dobry.- weszłam do klasy pani
-Dzień dobry, proszę pani- odparła cała klasa
Lekcja mnie nie zbyt interesowała. Rozmawiałam z Harrym przez podawanie sobie karteczek.
- Proszę oddać tą karteczkę- powiedziała do nas nauczycielka- zobaczymy o czym tam piszecie.
I zaczęła czytać na głos.

Harry: Nauczycielka mi przypomina gołębia. Aaa! Kevin xdd Ja: Hahaha :D Faktycznie. 


Zaczęliśmy się śmiać. Dołączyła do nas cała klasa. 

-Cicho!- krzyknęła
Była nieco zdenerwowana, w końcu mi też nie było mi zbyt miło, gdyby ktoś porównywał mnie do ptaka, ale widać było, że pod nosem też się z tego śmiała.

    I tak minęła przyroda. Była teraz przerwa obiadowa. Poszliśmy do stołówki. Na obiad dzisiaj było jakieś ohydne mięso z ziemniakami. Zajęliśmy stoliki. Chwilę potem dołączyli do nas Liam i Niall. Przytuliłam wszystkich z uśmiechem na twarzy i usiadłam. Cały czas wszyscy na nas patrzyli. Wciąż czułam się z tym nie swojo, ale trzeba się przyzwyczaić, jeśli chce się kolegować z zespołem One Direction.
-Niall, nie wierzę. Jak ty możesz jeść te obrzydliwe mięso?- zapytałam ze śmiechem
-Jedzenie to jedzenie- odparł i zaczął dalej jeść
Zadzwonił dzwonek. Poszliśmy na kolejną lekcje, czyli historię. Znowu pisaliśmy do siebie liściki, ale tym razem nikt nas nie przyłapał. Inne lekcje mijały podobnie.
    Na jednej z przerw poszłam do toalety. Spotkałam tam podekscytowaną Joy.
-Nie wierzę!- zaczęła piszczeć- Rozmawiałaś z 1D!!! Aaaa!- wciąż piszczała
-Joy, spokojnie.- uśmiechnęłam się- Poznałam już ich wcześniej.- przeczesałam ręką włosy
-Coo? I nic mi nie powiedziałaś?- krzyknęła z oburzeniem
-No przepraszam, ale jakoś nie chciałam o tym mówić... Ale jak chcesz to cię z nimi teraz poznam- zaproponowałam z zadowoloną miną.
-Chcę, chcę!- mówiła podekscytowana.- złapała mnie za oba ramiona i zaczęła skakać
   Wyszłyśmy z łazienki i podeszłyśmy do Nialla, Hazzy i Liama, którzy stali przy automacie z napojami.
-Przedstawiam wam Joy, jest to moja nowa koleżanka.
-Cześć.- odpowiedzeli we trójkę
Joy zemdlała. No nie mogłam w to uwierzyć.. Była tak podekscytowana, że aż straciła przytomność. Po prostu.. nie wiem co na to powiedzieć. Nie spodziewałam się tego tak jak pozostali. Ale, czułam się temu trochę winna. Liam i Niall ją podnieśli i zanieśliśmy ją do pielęgniarki. Harry zauważył moją smutną minę.
-Spokojnie-powiedział i mnie objął.
________________________________________
5 rozdział :D I jak się podoba? ;] Dodałam w komentarzach, żeby można było komentować jako animowa osoba :)

przy okazji głosować na 1D, żeby byli na pierwszym miejscu w radio zet! :D http://www.radiozet.pl/Programy/Lista-Przebojow-Radia-ZET


sobota, 21 kwietnia 2012

Rozdział 4

     Obudził mnie dzwonek do drzwi. Była 8.00.
-Ola, ktoś do ciebie!- wołała mnie z dołu mama
Założyłam na siebie czerwone rurki i bluzkę w paski. Włosy lekko zakręciłam i zeszłam na dół.
-Heeej !- wykrzyknął cały zespół
-Witam was!-  zaśmiałam się
-Mamy dla ciebie niespodziankę.
-Pojedziesz dzisiaj z nami na nasz koncert!- powiedział uradowany Lou
Spodobał mi się ten pomysł, ponieważ nigdy nie byłam na żadnym koncercie. Poszłam powiedzieć mamie, że wychodzę, założyłam czarną skórzaną kurtkę i podeszłam do 1D, które na mnie czekało przed domem. Osłupiałam z wrażenia, przede mną stała czarna limuzyna. Nigdy jeszcze nią nie jechałam.
-No co?- spytał uśmiechnięty Liam
-No wiesz, ja nigdy nie jechałam limuzyną, nie spodziewałam się, że będziemy nią jechać.- uśmiechnęłam się i wystawiłam język
      Wsiadłam do samochodu. Było w nim bardzo dużo miejsca. Była świetna! Siedziałam między Lou i Harrym. Po około godzinie byliśmy na miejscu. Wokół samochodu stało wiele szczęśliwych i piszczących fanek.
      Wysiedliśmy. Louis wziął mnie za rękę, żebym się nie zgubiła. Wszystkie fanki rzucały się na zespół, a oni pozowali do zdjęć z nimi i dawali autografy. Widziałam jak wszystkie dziewczyny patrzyły na mnie z pogardą. Pewnie były zazdrosne, że ja wyszłam z całym One Direction z limuzyny, ale mimo tego i tak cieszyłam się, że tu jestem.  Poszliśmy za scenę, która była ogromna. Chłopacy poszli szykować się na koncert.
-No to idziemy!- zawołał Harry
-Pa!. Będę tu na was czekać.- uśmiechnęłam się
      Zaczęli śpiewać piosenki One Thing, a ja śpiewałam razem z nimi tyle, że za sceną i tańczyłam jak jakaś wariatka. Potem zaśpiewali takie piosenki jak: What Makes Beautiful, More Than This i Some Mistakes.
-Teraz mamy dla was niespodziankę!!!- usłyszałam jak krzyczał do fanów Zayn
Podbiegł do mnie Louis i zaciągnął mnie na scenę.
-Nasza przyjaciółka Ola dziś zaśpiewa!- wykrzyknął Harry
Zawstydziłam się, ponieważ patrzyło na mnie kilka tysięcy osób. Co oni sobie myśleli, że niby ja mam tak przed wszystkimi coś zaśpiewać. Nigdy w życiu. Próbowałam uciec za sceny, ale Harry i Lou trzymali mnie za ręce i mój wysiłek poszedł na marne.
-No dawaj, dasz radę, słyszałem jak przepięknie śpiewasz.- wyszeptał do mnie Lou
-Nie potrafię..-odparłam nieco zdziwiona.
Jestem ciekawa, kiedy on mnie słyszał...
-Potrafisz. My zaczniemy śpiewać piosenkę Up All Night, a potem ty do nas dołączysz, zgadzasz się?
Pokiwałam głową na zgodę. Zaczęliśmy śpiewać. Na początku trochę się wstydziłam, ale szybko mi przeszło i zaczęłam szaleć na scenie. Myślę, że nawet ich fankom się podobało i mnie trochę polubiły.
-Zabiję waaaas!- nakrzyczałam na cały zespół po koncercie
-Nie prawda, wiemy że ci się podobało.- odparli i wszyscy i wybuchnęli śmiechem
- No dobra, może trochę, ale i tak jestem na was zła
-Nie umiesz kłamać.- powiedział Niall i znowu zaczął się śmiać
A potem wszyscy dołączyli do niego. Trwało to chwilę, a potem Louis zaproponował, żeby pójść na koktajl, bo widział, że niedaleko sprzedają. Wszyscy się zgodzili.
-Jaki ci kupić?- spytał mnie Lou
-Nie no co ty, sama sobie kupię.- uśmiechnęłam się
-Ja ci kupię i bez dyskusji.
-No dobra, no to jagodowy.
Kupił koktajle i podeszliśmy do stolika, gdzie już wszyscy czekali.
   Chyba coś jednak poczułam to Louisa. Teraz wiedziałam to na pewno. Czuję się przy nim tak dobrze. Tak bardzo bym chciała, żeby on odwzajemniał moje uczucia, ale zbyt się boję mu to wyznać... Nie wiem co zrobić..
-Co się tak zamyśliłaś?- wszyscy spytali się mnie jednocześnie
-Nie, nic.
    Oczywiście nasz wypad na koktajle nie obszedł się bez wygłupów i śmiechów. Dowiedzieliśmy się o sobie dużo ciekawych rzeczy. Na przykład to, że Lou ma w szafie schowane marchewki i się nimi opiekuję, albo że Niall nie ma jedzenia, którego by nie lubił. Myślałam, że zaraz pęknę ze śmiechu. Po jakimś czasie pojechaliśmy już do domu.
- No to do zobaczenia!- przytuliłam się do wszystkich- Dziękuję wam za tą niespodziankę.

                                                                        ***

Około godzinę potem ktoś zapukał do drzwi.
-Otworzę!- krzyknęłam
Spojrzałam przez wizjer, był to Harry. Zdziwiło mnie to.
-Cześć- uśmiechnął się- Chciałabyś pójść ze mną na spacer? Nie miałem co robić w domu, więc pomyślałem, że się przejdę. Dołączysz do mnie?
-No jasne.- odparłam nieco zaskoczona pytaniem
Zarzuciłam na siebie kurtkę i wyszłam. Szliśmy razem przez park i rozmawialiśmy. W końcu poszliśmy do domu. Objął mnie na pożegnanie. Staliśmy tak przez chwile przytuleni do siebie, ale w końcu się ocknęłam.
-Pa- powiedziałam
-Do jutra!
Teraz to ja jestem zaskoczona. Czy ja poczułam też coś do Harrego? Przecież tak nie można.. Nie mogę czegoś czuć do dwóch osób. Ah, dlaczego oni muszą być tacy idealni, jakby jeden nie mógł być szpetny.     
    Tym razem moje rozmyślenia przerwała mama.
-Gdzie ty tak późno wyszłaś?- spytała się mnie z oburzeniem- Przecież jutro twój pierwszy dzień w szkole!
No tak.. Jutro idę do szkoły. Całkiem o tym zapomniałam. Poszłam się wykąpać. Po kąpieli ubrałam moją fioletową piżamę i położyłam się do łóżka. Myślałam jeszcze przez jakiś czas o Harrym i Louisie. Około 1.00 zasnęłam.

____________________________________
Trochę czekaliście na ten 4 rozdział :D przepraszam, ale nie miałam czasu i dlatego tak późno napisałam, mam nadzieję, że się podoba ;) i dziękuje wam za ponad 500 wyświetleń ! Uwielbiam was ^^
   


niedziela, 15 kwietnia 2012

Rozdział 3

    Obudziłam się o 10.00. Pierwsza myśl, która przyszła mi do głowy to Lou. Podobał mi się już wcześniej, ale teraz jak go poznałam to chyba się zakochałam. Gdy patrzyłam w jego oczy to cała się rozpływałam i ten jego uśmiech.. Ale boję się, że on nie czuję tego samego do mnie. Na razie nic mu nie powiem o moich uczuciach.
   Ubrałam jeansy, pomarańczowy podkoszulek i czarne trampki. Włosy spięłam w koka. Zaraz potem, poszłam sobie zrobić śniadanie, przeciętne kanapki. Gdy wyjmowałam jedzenie z lodówki zauważyłam, że wisi na niej kartka, była od mamy:

"Olu wyszliśmy z Richardem pozwiedzać Londyn. Tommy chyba jeszcze śpi, jakbyś mogła to gdzieś go zabierz, może do wesołego miasteczka, widziałam jedno blisko naszego domu? Będziemy około 19.00. Całuje, mama."


- O już wstałeś?- zapytałam Tommiego, który wszedł do kuchni.
- Zrobisz mi coś do jedzenia?- spytał mnie sennym głosem.
Zrobiłam płatki z mlekiem, a potem powiedziałam mu plany na dzisiejszy dzień.
- Pójdziemy dzisiaj do wesołego miasteczka! - wykrzyknęłam.
Tommy strasznie się ucieszył. Zjadł jak najszybciej potrafił płatki, przytulił mnie i poszedł się ubrać. Po dziesięciu minutach był już gotowy.

                                                                     ***

   Właśnie mieliśmy wychodzić, lecz nagle ktoś zadzwonił do drzwi. Był to Lou. Spytał się mnie czy nie poszłabym z nim na spacer. Nie pokazałam tego po sobie, ale w środku tak się cieszyłam z jego przyjścia, że myślałam, że zacznę krzyczeć z radości, ale się opanowałam.
-Niestety nie. Idę z moim młodszym bratem do wesołego miasteczka- odparłam spokojnym tonem- Ale jak chcesz to możesz pójść z nami. Zgadzasz się Tommy?
Pokiwał głową na zgodę.
-Z chęcią pójdę- powiedział Lou i się uśmiechnął tym swoim czarującym uśmiechem.
Wyszliśmy z domu. Rozejrzałam się za naszą dzisiejszą atrakcją. Było ją widać na pierwszy rzut oka. Było to inne wesołe miasteczko niż w Polsce. O wiele więcej atrakcji, większe kolejki górskie i były też takie atrakcje jakich nigdy nie widziałam u nas. Dla Tommiego to był po prostu raj.
   Na początku poszliśmy kupić sobie watę cukrową. Tomlinson wziął sobie największą i od razu wpychnął ją do buzi.
-Masz coś na twarzy.- zachichotałam.
Wytarł twarz i też się zaśmiał.
Następnie wybraliśmy się na karuzelę. w sumie to poszedł tam sam Tommy.
   Korzystając z wolnej chwili ja i Lou poszliśmy na kolejkę, na którą mój kochany braciszek, by nie mógł wejść. Na szczęście nie było zbyt długiej kolejki. Od razu wsiedliśmy do wagonika.
   Kolejka ruszyła w górę, aż w końcu nadszedł mój ulubiony moment, zjazd w dół. Z góry zobaczyłam, że zjazd jest bardziej stromy niż te na których zjeżdżałam w Polsce. Trochę się przestraszyłam. Kolejka zaczęła posuwać się w dół, jechaliśmy strasznie szybko. Ze strachu objęłam Louisa.
- Przepraszam.- powiedziałam lekko zawstydzona
- Nic nie szkodzi. Przecież to nic złego.- odparł
    Na twarzy pojawiły mi się rumieńce. Czasami wciąż nie mogłam uwierzyć, że siedzę koło niego. W końcu jeszcze niedawno oglądałam go tylko w komputerze, a teraz rozmawiałam z nim twarzą w twarz. To wszystko wyglądało jak sen. Jest przecież tyle fanek, które chciałyby być na moim miejscu, ale to przytrafiło się akurat mnie.
    Wysiedliśmy z kolejki i pobiegliśmy po Tommiego pod karuzelę. Nie było go. Jeszcze raz przejrzałam wszystkie osoby wokół, ale nigdzie go nie widziałam. Nie no nie mogę zgubić brata drugiego dnia pobytu tutaj. Zaczęłam szukać z Louisem po całym miasteczku, ale nie mogłam nigdzie znaleźć mojego brata.        
  Postanowiliśmy się z rozdzielić.

                                                                        ***

  Minęła już jakaś godzina i wciąż nie znalazłam Tommiego. Szłam zapłakana do miejsca, w którym mieliśmy się spotkać. Nie było jeszcze Louisa. Poczekałam chwilę i w końcu zauważyłam go w oddali. Trzymał kogoś za rękę.
   Wybuchnęłam z radości. Lou szedł z Tommim obok. Zaczęłam biec w ich stronę. Gdy dobiegłam do nich mocno przytuliłam Tommiego.
-Kocham Cię, kocham! Gdzie ty byłeś? To moja wina, nigdy sobie tego nie wybaczę, że o mało co cię nie zgubiłam!- mówiłam zapłakana
-Znalazłem go koło clowna z balonami.- odpowiedział za niego Louis
-Bardzo ci dziękuję, Lou. Nie wiem co bym bez ciebie zrobiła.- powiedziałam i  przytuliłam się do niego
   Poszliśmy już do domu. Zamierzałam nie mówić o tym mamie. Zdenerwowała by się tylko nie potrzebnie.
Wróciliśmy do domu.
-Do jutra!- pożegnałam się
-Poczekaj chwilę, powinniśmy chyba już wymienić się swoimi numerami telefonu, prawda?- spytał się
-No tak już daję!- uśmiechnęłam się
Wymieniliśmy się numerami i poszliśmy już do swoich domów.
   Weszłam do przedpokoju i powiedziałam Tommiemu, żeby nic mówil mamie i Richardowi o tym co się stało. Zdenerwowali by się tylko nie potrzebnie. Obiecał, że zatrzymamy to dla siebie.
-Jak w wesołym miasteczku?- spytała się mama
-Super! Jedliśmy watę cukrową i byłem na karuzeli!- wykrzyknął Tommy
Chyba nie powie nic co tak naprawdę się jeszcze wydarzyło. Kamień spadł mi z serca. Obiecałam sobie, że już nigdy nie doprowadzę do takiej sytuacji. 

__________________________________________
Nie miałam zbyt weny na ten rozdział, ale jak zobaczyłam tyle miłych komentarzy postanowiłam napisać go jak najszybciej! :D Naprawdę wam dziękuję za te komentarze, za dobre i też za złe. Zrobiłam też kilka poprawek w poprzednich, dodałam kilka zdań, zrobiłam akapity, tak jak w jednej uwadze, starałam się pisać lepiej. :)






czwartek, 12 kwietnia 2012

Rozdział 2

   W samolocie jest strasznie. Siedzę z Tommim. Przede mną jest małe dziecko z prawdopodobnie swoim tatą, które cały czas płacze i płacze. Nawet muzyka go nie zagłusza. Mama wraz z Richardem siedzą za mną.
-Córciu jak ci mija lot?- spytała mama
-Okropnie!- krzyknęłam na cały głos
   Podeszła do mnie stewardesa, żeby mnie uciszyć. Strasznie się zdenerwowałam, że mi za takie coś zwraca uwagę, a tam temu ojcu, żeby uspokoił swoje dziecko to już nic nie mówi.
  Założyłam słuchawki i zaczęłam słuchać muzyki. Oczywiście One Direction. Wciąż słyszałam płacz, ale chociaż było odrobinę ciszej. Zaczęła lecieć piosenka "Moments". Zrobiło mi się sennie, po krótkiej chwili zasnęłam.

                                                                    ***

    Wylądowaliśmy. Wzięliśmy swoje bagaże i wyszliśmy z samolotu.
    Ale ten Londyn piękny. Te wszystkie budowle. Po prostu było tu cudownie. Od razu napisałam do Ali, żeby zdać jej relacje.
-Podoba się Londyn?- zapytał Richard
-Jest cudownie!- wykrzyknęliśmy ja i Tommy.
   Nie mogłam uwierzyć, że tu jestem. Piękne miasto, a do tego jestem tak blisko moich chłopców. Dojechaliśmy dwupiętrowym busem do naszego nowego domu. Była to duża piękna willa z basenem, 2 łazienkami, 3 sypialniami, kuchnią, ogromnym salonem i pokojami gościnnymi. Dom był już urządzony.          Ściany mojego pokoju były pomalowane na fioletowo, wisiały na nich plakaty mojego ulubionego zespołu. Było też pełno innych gadżetów z One Direction. Czułam się jak w śnie. Widać było, że Richard to niezły bogacz. W sumie to go polubiłam. Jest bardzo miły, zabawny, widać, że się stara i jest z niego niezły przystojniak. Ma dobrze zbudowaną klatę, ale nie aż tak do przesady. Nie dziwię się, że mojej mamie się podoba. Jest po prostu idealny.
   Rozpakowałam się, ubrałam niebieską bluzkę, żółte spodnie i czarne trampki, włosy rozpuściłam i wyszłam zwiedzać stolicę Anglii. Poszłam obejrzeć słynny Big Ben i inne budowle. Nie mogłam się zadziwić tym miastem.
   Po spacerowaniu zabrała mi się ochota na jakieś dobre ciasto. Znalazłam małą kawiarenkę schowaną na poboczu. Weszłam do niej i zamówiłam sernik i herbatę. Zaraz potem kelnerka przyszła i dała mi moje zamówienie.
  W stoliku obok mnie siedziało 5 chłopaków, mieli na sobie kaptury. Cały czas się śmiali i wygłupiali. Oprócz nas nikogo już tam nie było. Chyba to nie była zbyt popularna kawiarnia, chociaż trzeba przyznać sernik był przepyszny. Ta kawiarenka zasługuje na więcej klientów.
  Nagle jednemu spadł kaptur. Był to Lou! Obok mnie w tej samej kawiarni siedział Louis i reszta ekipy zespołu. Byłam taka podekscytowana! Już wiem dlaczego skądś mi się kojarzyło ich zachowanie. Nie wiedziałam co robić. Dyskretnie na nich spojrzałam. Akurat w tym momencie spojrzał na mnie Louis. Zaczerwieniłam się. Podszedł do mnie i zaproponował mi, żebym z nimi usiadła. Podeszłam do ich stolika.
-Hej!- przywitali mnie z radością
-Hej..- odpowiedziałam trochę nie śmiało
  Po jakimś czasie czułam się przy nich swobodnie. Byli bardzo fajni, tak jak wszyscy uważają. Nie zachowywali się jak gwiazdy tylko jak normalni chłopcy. Miło spędziłam z nimi czas.
Zrobiło się już późno. Powiedziałam im, że muszę już iść.
-Poczekaj, odprowadzę cię.- zawołał Louis
  Było już ciemno. Szliśmy wzdłuż parku do mojego mieszkania. W środku serce było mi najszybciej jak się dało, ale próbowałam po sobie tego nie poznać. Doszliśmy.
-Spotkamy się jutro?- spytał
-Jasne!- odpowiedziałam z radością
  Pocałował mnie w policzek i poszedł.

_________________________________
I jak podoba się? :D trochę nie miałam pomysłu na ten rozdział, ale jakoś wyszło ;] I prosze was komentuuujcie ;3 bo bez komentarzy wydaje mi sie jakby nikt tego nie czytał, a nie chce żebym pisała dla nikogo ;/



wtorek, 10 kwietnia 2012

Rozdział 1

    Obudziłam się. Obok mnie leży Lou. Zaraz, zaraz obok mnie leży właśnie ten Louis, Louis Tomlinson. Otworzył swoje piękne oczy i uśmiechnął się do mnie. Nie mogłam w to uwierzyć, że to naprawdę on.
-Kocham Cię.- powiedział Louis
-Ja ciebie też.- odpowiedziałam nieśmiało.
Wstaliśmy i zaczęliśmy się ubierać. Ah.. Lou bez koszulki. Serce mi zaczęło szybciej bić. Nagle zaczął do mnie mówić kobiecym głosem... Ale jakoś nie zwracałam na to uwagi, byłam zbyt podekscytowana tym, że w ogóle koło mnie jest. Zaczął krzyczeć coraz głośniej. Teraz to już mnie trochę przerażało.
-Wstawaj! Czas do szkoły! Za chwilę masz autobus.- krzyczała mama.
    A jednak.. To był tylko sen. Jestem Ola Sadowska. Mam 18 lat. Wyglądam jak normalna nastoletnia dziewczyna. Mam proste blond włosy po mamie, niebieskie oczy. Jestem szczupła, mimo tego, że dosyć dużo jem. Mam wielką słabość do czekolady. Uwielbiam jej smak, jak rozpuszcza się w ustach... Mniam..
   Mieszkam w Wrocławiu wraz z mamą i moim młodszym ośmioletnim bratem Tommim. Tommy to fajny chłopczyk. Ma brązowe włosy po tacie i brązowe oczka. Jesteśmy bardzo do siebie przywiązani. Moi rodzicie się rozwiedli. Mam kontakt z tatą. Bardzo często ze sobą rozmawiamy przez telefon, ale rzadko się widujemy. Ostatnio widziałam go chyba rok temu, ale mimo tego bardzo go kocham. Mam też 21 letnią siostrę, Margaret, która już się wyprowadziła i mieszka ze swoim chłopakiem Chadem. Jesteśmy bardzo podobne do siebie, tylko że ona ma zielone oczy. Nie przepadamy za sobą. Lubi być we wszystkim najlepsza, zawsze próbuje mnie przewyższyć. Strasznie mnie to wkurza.
-Ola wstawaj!- wciąż budziła mnie mama.
-Już wstaję- odparłam.
    Zaczęłam się szykować do szkoły. Ubrałam czarne legginsy, bluzkę w paski i kremowe trampki. Włosy uczesałam w kitkę i zrobiłam sobie lekki makijaż. Wzięłam plecak i wybiegłam z domu. Autokar już stał i na mnie czekał. Wsiadłam do niego i usiadłam koło mojej najlepszej przyjaciółki Ali. Dzień w szkole mijał jak zwykle.

                                                                   ***

    Wróciłam do domu. Jednak, gdy weszłam do salonu mama wydawała się nieco zdenerwowana.
-Córciu muszę ci coś powiedzieć, nie mogę już przed tobą tego ukrywać- powiedziała mama.
-O co chodzi?- spytałam
-Powinnam ci to już wcześniej powiedzieć, ale mam faceta. Nazywa się Richard.- mówiła wciąż zdenerwowana.
-Ale mamo to wspaniale!- odpowiedziałam z radością.
-Jutro wyprowadzamy się do Londynu.- walnęła prosto z mostu.
Nie mogłam w to uwierzyć. Do Londynu tak nagle? Dlaczego? Przecież mam tu najlepszą przyjaciółkę, znajomych. Nie chcę ich stracić.
-Jak to się wyprowadzamy!?- wykrzyczałam
-Richard kupił mieszkanie i zaproponował, żebyśmy z nim zamieszkały, zrozum bardzo mi na nim zależy- ciągnęła wciąż mama.- Mogła byś oznajmić też to Tommiemu? Ja nie dam rady.
    Jak zaczęłam nad tym myśleć zdałam sobie sprawę, że to może nie będzie, aż takie złe. W końcu tam mieszka mój ulubiony zespół One Direction, a z Alą będziemy pisać i się odwiedzać.
   Poszłam oznajmić to Tommiemu. Zbyt się tym nie przejął.  W sumie to nie ma zbyt tu dużo kolegów. Nie wiem dlaczego, jest bardzo fajny, zabawny i miły. Kocham go całym sercem.
   Dobra, czas się pakować, wzięłam walizkę i zaczęłam chować swoje rzeczy.

_______________________________________________________

I jak podoba się rozdział? :) Opłaca mi się dali pisać? ;]